wtorek, 2 grudnia 2014

Nieobecność na rozprawie


Będąc wezwanym przez sąd na rozprawę, obecność lub absencję na niej powinniśmy traktować bardzo poważnie. Absencja z przyczyn medycznych każdorazowo wymaga lekarskiego uzasadnienia w formie zaświadczenia. Pamiętać musimy jednak, że sądy nie honorują zaświadczeń wydawanych przez zwykłych lekarzy – musi być to każdorazowo lekarz sądowy. W tym momencie rodzi się pytanie, czy sąd posiada stosowne kompetencje do oceny zasadności zwolnienia? Warto przyjrzeć się konkretnemu przypadkowi i zbadać go od strony prawnej.


Lekarz sądowy wystawił swojemu koledze z pracy zwolnienie, gdyż ten miał uczestniczyć w procesie karnym w którym był oskarżony. Lekarz wystawił zaświadczenie o niezdolności pozwanego do stawienia się przed sądem. Powodem zwolnienia z odpowiadania przed sądem była złamana ręka i konieczność przyjmowania leków przeciwbólowych. Lekarz sądowy, który wystawił zwolnienie w efekcie odpowiadał za oszustwo i wymierzono mu karę upomnienia. Rozpatrzenie skargi lekarza sądowego przed Sądem najwyższym również nie dało żadnego efektu. Według sądów złamanie ręki nie stanowi przeszkody w zeznawaniu. Sądy tłumaczyły to w taki sposób, że w zasadzie każdy, kto przyjmuje leki przeciwbólowe może otrzymać takie zaświadczenie. 

Źródło:

środa, 29 października 2014

Tajemnica lekarska



Tajemnica lekarska jest prawem, które ma zagwarantować pacjentowi poczucie bezpieczeństwa podczas wizyty lekarskiej i po niej. Aby pacjent czuł się bezpiecznie istnieje szereg regulacji takich jak ochrona danych osobowych, karta praw pacjenta, szczególne traktowanie dokumentacji medycznej i tym podobne. Istnieją również procedury przechowywania i  pracy z dokumentacją medyczną. 

Tajemnica lekarska należy do kategorii tajemnicy zawodowej o najbardziej ścisłym zarachowaniu. Lekarz ma ścisły obowiązek zachowania w tajemnicy informacji związanych ze stanem zdrowia pacjenta oraz jego danymi osobowymi. Kwestia poufności odnosi się nie tylko do lekarzy ale również do o wiele szerszego grona pracowników służby zdrowia – pielęgniarek i personelu administracyjnego. Tajemnica lekarska nie jest jednak bezwzględna. W prawie wyszczególniono szereg przypadków, gdy możliwe jest zwolnienie medyka z tajemnicy. Fakt ujawniania przez lekarza informacji o stanie zdrowia pacjenta nie zwalnia całkowicie z odpowiedzialności za posiadane przez siebie informacje. Zakres ujawnianych danych jest zwykle ograniczony do absolutnego minimum. Sprawę warto rozważyć na przykładzie wziętym z życia – jest to historia pewnego dentysty.

Pacjent niezadowolony z efektów leczenia dentystycznego postanowił zareklamować felerną usługę do rzecznika praw konsumenta, podkreślając że lekarz wciąż nie wystawił rachunku za leczenie.  Stomatolog na pismo rzecznika praw konsumenta odpowiedział że leczenie zostało wykonane prawidłowo, zważając na warunki panujące w jamie ustnej pacjenta (braki w uzębieniu, zaniedbania higieniczne), dodatkowo wskazał że pacjent jest osobą roszczeniową i bardzo często pisze skargi. Według pacjenta doszło do złamania tajemnicy lekarskiej i naruszono jego dobra osobiste. 

Ostatecznie sąd zarządził na rzecz powoda 1000 zł zadośćuczynienia ze względu na naruszenie dóbr osobistych. Sąd podkreślił, że lekarz naruszył tajemnicę lekarską i ujawnił rzecznikowi praw konsumenta dane medyczne, które nie były przez niego wymagane. Nawet gdyby rzecznik praw konsumenta poprosił o dane medyczne, lekarz miał pełne prawo do odmówienia ze względu na obowiązującą go tajemnicę. 

Więcej informacji: http://lexmedica24.pl

piątek, 24 października 2014

Powikłania poporodowe – odpowiedzialność prawna


6 sierpnia 2006 był dniem, który rozpoczął dość skomplikowaną sprawę sądową. Wtedy właśnie do pewnego szpitala zgłosiła się pacjentka, która zaczęła rodzić, opowiadają eksperci z kancelarii medycznej. Kiedy pojawił się obrzęk kończyn i mocne kołatania serca, pacjentka zgłosiła się z tymi  objawami  do ginekologa, który stwierdził pozostanie w macicy resztek po porodzie oraz anemię. Pacjentka została skierowana do szpitala i tam zadecydowano że macicę należy wyłyżeczkować. Podczas zabiegu do silnego krwawienia z objawami  niewydolności krążeniowo-oddechowej. Pacjentka trafiła na oddział intensywnej terapii i tam uratowano jej życie.  Podczas pobytu na OIOM  rozpoznano u pacjentki  bardzo ciężkie powikłanie poporodowe – kardiomiopatię połogową.  Ostatecznie pozbyto się resztek porodowych z macicy. W chwili obecnej pacjentka posiada orzeczony stopień niepełnosprawności, wymaga ciągłej pomocy ze strony innych. Nie może mieć również mieć więcej dzieci, ze względu  na słabe serce.

Pacjentka wniosła powództwo przeciw szpitalowi twierdząc, że była leczona nieprawidłowo, co doprowadziło ją do stanu niepełnosprawności. Zażądała 120 000 zł jako zadośćuczynienie, 30 tysięcy zł odszkodowania i dożywotniej renty w wysokości 1500 zł miesięcznie, ze względu na zwiększone potrzeby życiowe.

Biegli powołani w sprawie zasądzili, że stan pacjentki  jest spowodowany kardiomiopatią poporodową a działaniami personelu medycznego. Powódka podczas apelacji zarzuciła brak odpowiedniego procesu diagnostycznego, który pozwolił by na szybsze leczenie. Podczas apelacji biegli stwierdzi li że nie było potrzeby wysyłania pacjentki na konsultację kardiologiczną, ponieważ objawy jakie wykazywała były charakterystycznymi wskaźnikami zmęczenia po porodowego. Ponadto kardiomiopatia zaczęła występować bardzo stopniowo i powoli.

Według sądu objawy pacjentki  zostały właściwie uznane za zmęczenie po porodowe i trudno było, żeby lekarze „wpadli”’ na trop że jest to kardiomiopatia. Apelacja pacjentki została całkowicie oddalona. 

Zapraszam również tutaj.

czwartek, 16 października 2014

Błędy w ratownictwie medycznym.


Lekarze ratownictwa medycznego w swojej praktyce bardzo często spotykają się z rodzajami pacjentów, którzy nie wymagają natychmiastowej pomocy lekarskiej, pomimo to wezwali karetkę.  Oczywiście nie jest to większość wzywających pomocy, bo ta nadal potrzebuje natychmiastowego ratunku, jednak tacy rzadziej lub częściej zdarzają się. Odróżnienie tych dwóch stanów wymaga od lekarza poświęcenia uwagi i czasu na rzetelne zbadanie chorego oraz należyte badania. Praca zespołów wyjazdowych, ze względu na panujące warunki, pośpiech, częste nerwy często może być niedokładna, a postawiona „na szybko” diagnoza – mylna. Nietrudno wówczas o błąd lekarski.

Nikt jednak nie będzie stawiał lekarzom zarzutów że nie rozpoznali choroby, której diagnoza wymaga specjalistycznych badań, których nie da się zrobić w domu chorego lub karetce. Proces diagnostyczny następuję później, zaraz po podjęciu leczenia szpitalnego.


Oto ciekawy przykład. Lekarz Adam B.  Miał dyżur w Dziale Pomocy Doraźnej. O 20.00 pewna kobieta wezwała lekarza do swojego sąsiada. Twierdziła że sąsiad ma uporczywe bóle głowy, kłopoty z oddychaniem, oraz jak to stwierdziła „czymś się zanieczyścił”. Lek. Adam B. pojawił się na miejscu. Miał duże trudności z porozumieniem się z osobami będącymi na miejscu, nie miał również dostępu do dokumentacji medycznej pacjenta. Lekarz wykonał badanie neurologiczne, które nie dawały żadnych niepokojących objawów.  Stwierdził przypadek schizofrenii paranoidalnej i jak wpisał w karcie – podejrzenie. 


Wizyta trwała 15 minut. Stan chorego jednak nie uległ poprawie po podaniu leków na uspokojenie. Sąsiadka była nadal zaniepokojona stanem chorego, dlatego ponownie zadzwoniła na pogotowie. Lekarz wytłumaczył że ma teraz innych pacjentów i  nie może ponownie się zjawić. Kazał poić chorego łyżeczką, a gdy sąsiadka przypomniała że człowiek jest nieprzytomny, ten powiedział że jest to działanie leku uspokajającego. W nocy chory zmarł. Badania patomorfologów wykazały, że chory zmarł na skutek bardzo wysokiej „ciasnoty wewnątrzczaszkowej”. Zgon był spowodowany długotrwale trwającym procesem chorobowym, mimo to zespół ds. Etyki lekarskiej uznał postępowanie lekarza za lekceważące i nieprawidłowe. 

Lekarski Sąd Okręgowy uznał że Adam B. Podczas drugiego wezwania wykazał się brakiem staranności i zabranie pacjenta do szpitala mogłoby przedłużyć mu życie.  Rodzina pacjenta otrzymała zadośćuczynienie od szpitala. Sąd orzekł w swoim werdykcie, że dokumentacja medyczna była sporządzona nieczytelnie, oraz że brakowało w niej tak istotnych czynników jak na przykład odnotowanie ponownego kontaktu sąsiadki pacjenta z lekarzem. Lekarz otrzymał karę upomnienia i musiał wypłacić rodzinie kwotę w wysokości  10 000zł. 

Zapraszam również na zaprzyjaźniony blog: http://naruszenie-praw-pacjenta.waw.pl/

piątek, 3 października 2014

Hipnoza i sugestia - psychiatra wytworzyła fałszywe wspomnienia.

Prawo medyczne kancelaria

Opisana historia mogłaby być scenariuszem amerykańskiego filmu. Psychiatra został pozwany przez swoją pacjentkę, która twierdziła, że za pomocą hipnozy wywołał u niej obciążające i ciężkie wspomnienia. Diagnozą w przypadku tej pacjentki było rozdwojenie jaźni. Lekarz przybrał taktykę leczenia każdej osobowości oddzielnie, po czym obciążył ubezpieczeniodawce kosztami terapii grupowej 126 osób, twierdząc, że w praktyce leczył różne osoby zamknięte w jednym ciele i była to terapia grupowa. Jest to prawdopodobnie jedyna taka sprawa na świecie, nie jedna kancelaria twierdzi na jej temat to samo – sprawa dziwna, zagmatwana i pełna niedopowiedzeń.

Pacjentka Naedan Cool zgłosiła się do lekarza z pełno objawową depresją. Kenneth Olson – psychiatra i psychoterapeuta, twierdził że u podstaw jej choroby leżą różne traumy, jakie ta przeżyła w dzieciństwie. Terapia trwałą wiele lat i stosowano podczas niej różne rodzaje leczenia – techniki sugestywne, hipnozę, oraz różne rodzaje farmakoterapii. Pacjentka ta twierdzi że w skutek terapii uwierzyła, że posiada ponad 120 osobowości, w tym anioła, demona, kaczki, żołnierza itp. Dopiero po upływie pewnego czasu pacjentka zorientowała się, że terapia hipnozą doprowadziła do wytworzenia się u niej zafałszowanych wspomnień, które zawierały w sobie traumatyczne dla niej elementy (jedzenie noworodków, seks ze zwierzętami itp).

 Według pacjentki, źródłem jej problemów było to, że ojciec używał jej do praktykowania obrzędów satanistycznych. Zerwała więc więzi rodzinne, po czym zaczęła stopniowo wpadać w depresję i miewać regularne myśli samobójcze, przez co trafiła do szpitala. Poszkodowana postanowiła się ubiegać o odszkodowania medyczne, ponieważ lekarz nadużył jej zaufania i zastosował zbyt daleko idącą terapię sugestywną.

Podczas obrony, adwokat lekarza opierał się na pamiętniku pacjentki, gdzie ta pisała różnymi charakterami pisma, co miało dowieść tezy, że cierpi na rozdwojenie jaźni i chorowała na to jeszcze przed zgłoszeniem się na terapię. Obrońca psychiatry podnosił również argument, że nie da się jednoznacznie ustalić, czy wspomnienia te powstały w sposób naturalny. Zaskakującym było to, że lekarz przyznał i wykonał na pacjentce egzorcyzm, ponieważ katoliccy duchowni odmawiali pomocy. W czasie obrzędu miał przy sobie gaśnicę, ponieważ bał się że dojdzie do samozapłonu pacjentki.

Sprawa została zakończona ugodą pozasądową – lekarz wypłacił zadośćuczynienie w wysokości 2,5 miliona dolarów. W sprawie jako biegły powołany został Dr. Paul McHugh, wybitny lekarz, ordynator jednego z oddziałów najlepszego szpitala psychiatrycznego świata -  John Hopkins University School of Medicine i po analizie sprawy stwierdził, że osobowość mnoga została wywołana za pomocą terapii u Dr. Olsona.

Po medialnym szumie w mediach na temat sprawy, okazało się że nie tylko Cool była ofiarą tego lekarza, lecz znalazło się kilka innych pacjentek, które doświadczyły ze strony doktora tego samego. Co więcej, okazało się że sztucznie wytworzone wspomnienia były zaskakująco do siebie podobne i tak samo traumatyczne. Podczas hipnozy człowiek jest bardzo podatny na sugestie, przez co bierze je wszystkie za zupełną prawdę – jest bezbronny wobec poczynań lekarza. Jak widać więc hipnoza i terapia sugestywna, w połączeniu mogą być narzędziem bardzo niebezpiecznym.